sobota, 30 lipca 2011

L jak ....




Po raz pierwszy o bransoletkach tej firmy usłyszałam już dobrze ponad rok temu. Mówiąc szczerze nie wzbudziły one mojego entuzjazmu - no bo jak, sznurek i zawieszka? To miało być takie super???
Minęło jednak trochę czasu i zmieniło się moje podejście. Zaczęłam zauważać te cacka na rękach moich koleżanek i coraz bardziej narastała we mnie chęć posiadania swojej. 
Odwiedzałam ich stronę, ale jakoś nie mogłam się zdecydować. Na szczęście okazało się, że otworzyli sklep w moim mieście. Mogłam wszystko na żywo dotknąć, pomacać, obejrzeć - czyli nie kupować w ciemno. No i wpadłam. Niestety już wiem, że ta pierwsza bransoletka nie będzie ostatnia - mój portfel już drży. No, ale skoro mam szlaban na kolorówkę (akcja odwyk) to mogę sobie kupić takie cacko, prawda?
Zdecydowałam się na srebrnego puzzla na fioletowym sznurku, nie tylko dlatego, że jest po prostu śliczny, ale dlatego też, że dzięki temu zakupowi wspieram fundację DKMS. Do tego poprosiłam o wygrawerowanie na jednej stronie kwiatków, a druga strona niech zostanie moją tajemnicą :)

Grawer



I specjalnie dla Violl :) wersja naręczna :)




czwartek, 28 lipca 2011

Make Up Blogger Award

Dopiero zaczynam, ale dzięki Reni i Kamili otrzymałam swojego pierwszego taga ;-) Dziękuję Dziewczyny :*

środa, 27 lipca 2011

Lakier dla opornych

Maniaczką paznokci raczej nie jestem. Do tej pory miałam maksymalnie 4 lakiery na stanie, które po dłuższym lub krótszym czasie lądowały w kuferkach moich koleżanek. One zaś robiły z nich lepszy użytek niż ja. Aktualnie mam 2 lakiery (2 do mnie lecą, ale ponieważ tego, którego nie używam mam zamiar się pozbyć, mój stan powinien wskazywać już niedługo całe 3 sztuki).


Wszystko zmieniło się za sprawą firmy Essie. Mój kolor to No Boundaries, który trafił do mnie tylko dlatego, że O.P.I w kolorze Tickle My France-y zaginął w akcji.
Do czasu poznania się z Essie nie umiałam malować paznokci, zdarzało mi się pomalować wszystko dookoła, zawsze miałam bąbelki powietrza i nigdy lakier nie wysychał na tyle żeby na następny dzień nie mieć wzorków (nawet pomimo zastosowania wysuszaczy).
Natomiast dzięki Essie mam w końcu ładne paznokcie, nie tracąc na to nerwów i zbyt dużo czasu. Przy jednej warstwie daje już wystarczające krycie i kolor, dzięki czemu schnie w ekspresowym tempie. Pędzelek ma idealny, dla moich paznokci ,kształt, nie za szeroki nie za wąski, taki w sam raz. Na dodatek lakier trzyma się  u mnie (bez baz i top coatów) 5 dni i jedyne co się z nim dzieje to ściera się z końcówek.
Zakochałam się, i nie szukam już dalej bo znalazłam swojego lakierowego graala.

Zresztą same zobaczcie [na zdjęciach 1 (słownie:jedna :P ) warstwa]


A jakie są wasze ulubione lakiery?

niedziela, 24 lipca 2011

realTechniques czyli Samanta Chapman w akcji



Zapewne większość z Was zna siostry Sam i Nic czyli Pixiwoo, jeśli nie, zapraszam na ich kanał na YT - klik
Osobiście jestem ich wielką fanką, zatem nie mogłam nie nabyć pędzli, które stworzyła Sam.
Ponieważ, jak zwykle Polska jest upośledzona pod względem nowinek kosmetycznych, zmuszona byłam zaangażować w moje zakupy koleżankę zza wielkiej wody. Na szczęście zgodziła się i w ten oto sposób stałam się posiadaczką owych pędzli (nie zważając na to, że mało ich nie mam, ale wiadomo pędzli nigdy nie za wiele). Dość już tego przydługiego wstępu, czas na konkrety.




Shading brush
Pierwsze na co muszę zwrócić uwagę to fakt, że pędzle są po prostu śliczne ;) Kolory skuwek oznaczają przydatność pędzla i tak - fioletowe to pędzle do makijażu oka, różowe mają pomóc nam wykończyć makijaż, a złote (których nie kupiłam) mają być podstawą do wykonania całego makijażu twarzy. Ja zdecydowałam się na dooczny starter set składający się z : delux crease brush, accent brush, base shadow brush, pixel-point eyliner brush i brow brush. Do tego dokupiłam shading brush (na zdjęciu powyżej) oraz blush brush i stippling brush.
Jak już wspomniałam pędzle są śliczne, bardzo dobrze wykonane, na razie żaden nie zgubił włosów. Włosie syntetyczne bardzo miękkie, chociaż w przypadku stippling brush i deluxe creas brush dość zbite przez co wydają się twarde. Trzonki pędzli są krótkie i ogumowane dzięki czemu nie wyślizgują się z dłoni. Dla mnie ich wielkość jest idealna, za długie były by niewygodne (jak np. pędzle maestro, które jak dla mnie są zdecydowanie za długie i często walę nimi po lusterku). 
Stippling brush nadaje się świetnie do podkładów,  chociaż przy użyciu sprawia wrażenie, że jest ciut twardy - w tym względzie flat top z EDM wydaje się być bezkonkurencyjny. Natomiast blush brush jest zdecydowanie za miękki jak na pędzel do różu. Moim zdaniem to bardziej pędzel do pudru. Ewentualnie można by go użyć do mocno napigmentowanych róży, da wtedy bardzo naturalny efekt (co może wcale nie  być takie złe, bo pozwoli dać odpowiedni efekt przy zdecydowanie mniejszej ilości kosmetyków, a wiadomo less is more).
Jeśli zaś chodzi o pędzle dooczne to deluxe creas brush wykorzystuję tak samo jak siostra Sam Nic - pod oczy do korektora. Na moje powieki jest ona zdecydowanie za duża i za sztywna abym mogła ją wykorzystać w załamaniu - ale do korektora jak najbardziej. Pixel-point eyliner to pędzel na którego nie mam pomysłu, nie odpowiada mi do niczego. Jeszcze nie wiem jak go wykorzystać, ale do kresek wolę zdecydowanie dwustronny pędzel z H&M, o którym kiedyś na swoim blogu wspominała Brunetka.
Brow brush - świetnie sprawdza się do tego do czego został zaprojektowany czyli do brwi, dając bardzo naturalny efekt. Zdecydowanie nie nadaje się do robienia kresek, jest zwyczajnie za miękki.
Pozostałe tj. shading, accent i base shadow brush sprawdzają się wyśmienicie, ale nie można powiedzieć o nich wow - ot, porządne pędzle.
Poniżej więcej zdjęć


I małe porównanie 

MAC 217, Zoeva 227, Maestro 497, realTechniques base shadow brush, Inglot 6SS
Zoeva 122, realTechniques Stippling brush , ELF Stiple brush, EDM flat top

Sephora 40, Coastal Scents, Hakuro H53, Maestro 150 r.20, realTechniques Blush brush.



sobota, 23 lipca 2011

Kilka słów

Zatem stało się. I oto powstał ten blog. Zobaczymy na ile starczy mi zapału, oby jak najdłużej. Obiecałam komuś, że blog powstanie i słowa dotrzymałam. 
O czym będę pisać? Pewnie o wszystkim co mi przyjdzie do głowy: kosmetyki, gotowanie, książki, filmy itp. W końcu nie na darmo zwą mnie gadułą :) teraz będę się wyżywać pisząc bloga :)
Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Pozdrawiam 
Lemi