środa, 28 marca 2012

Akcent

I mały akcent wykonany za pomocą zestawu Konad - płytka m73

I Sea You

Dostałam lakier od koleżanki w kolorze morskiej zieleni (chociaż więcej tu niebieskiego niż zielonego). Jeszcze sama nie wiem czy mi sie podoba czy nie. Trwałość całkiem niezła - 3 dni, później zaczyna ścierć się na końcówkach. Do kupienia w Drogeriach Natura. Jest to moja druga przygoda z Catrice. Poprzednia Iron Mermaiden nie przypadł mi do gustu. No, ale może to kwestia tego, że tamten to duochrome a I Sea You to lakier kremowy. Kryje pod dwóch warstwach i dość szybko wysycha. Mówiąc szczerze zaczynam dumać nad innymi kolorami.

Zresztą popatrzcie same :)


czwartek, 22 marca 2012

Flormar

Odkryłam w moim mieście stoisko firmy Flormar. Buzia mi się uśmiechnęła bo do tej pory musiałam wykorzystywać koleżanki :). Chociaż z drugiej strony to może generować większe wydatki :P

Zatem kiedy już dopadłam do stoiska nie byłabym sobą gdybym czegoś nie kupiła. Oto moje skromne nabytki:



1) Róż nr 87. Szkoda, że róż ma tylko numerek. Właśnie za nazwy lubię m.in. MACa, zdecydowanie łatwiejsze do zapamiętania. No, ale nie przynudzam już.
Róż ma 6g i kosztował 16,90 zł. Czyli cena bardzo przystępna. Opakowanie - biały plastik z lusterkiem i pędzelkiem. Pędzelek raczej średnio przydatny i polecam korzystać z normalnych pędzli.
Róż jest matowy, kolor określiłabym jako przybrudzony pudrowy róż (więcej razy słowa róż chyba nie dało się tu użyć ;p). Moim zdaniem pachnie mydłem, takim wiecie co to się do szafy wkładało (ale nie jest to zapach formaliny, tylko jak czuję ten zapach widzę napis "mydło toaletowe"). Nie mniej jednak jest to przyjemny zapach.  Kolor jest dość jasny - moim zdaniem idealny dla bladolicych takich jak ja :). W kwestii trwałości - u mnie trzyma się ok. 6 godzin potem znika. 
Mówiąc szczerze zakochałam się w tym różu. Chociaż może jestem subiektywna - bo ja to ogólnie jestem różana maniaczka :)



2) Korektor Perfect Coverage concealer.Kolor 01. Pojemność 10 mln, cena ok. 13 zł.
Zdecydowałam się na kolor 01 po testach nałapkowych. Wydawało mi się, że świetnie się sprawdzi jako korektor rozświetlający pod oczy. I nie myliłam się. Ma delikatny różowy pigment, który w moim przypadku sprawdza się idealnie. Wklepuję minimalną ilość palcem (dzięki ciepłu dłoni łatwiej się stapia ze skórą) , gruntuję (tak tak, szpachlę trza zagruntować) jakimś pudrem lub nawet cielistym cieniem i korektor trzyma się w stanie niewzruszonym do zmycia. Najlepszy korektor podoczny jaki do tej pory trafił w moje ręce.






3) Ostatnia rzecz jaką nabyłam to konturówka do ust w kolorze Nr 227.Koszt chyba coś ok. 10 zł Pomarańczowy jest modny. Gdzieś wyczytałam, że pasuje każdemu. Nie chciałam od razu kupować szminki więc stwierdziłam, że to dobra alternatywa na początek. Pachnie jak kredki do rysowania :) zapach kojarzy mi się z dzieciństwem. Jakościowo też jest niezła. Wiadomo, że usta trzeba najpierw posmarować balsamem bo będzie podkreślać suche skórki, ale trzyma się całkiem nieźle. Można nosić solo i z błyszczykiem. Zjada się równomiernie. Ogólnie jestem zadowolona.







środa, 14 marca 2012

w kinie ...

Ostatnio ciągnie mnie do kina. W związku z tym postanowiłam podzielić się z Wami wrażeniami na temat tego co widziałam. Może Was zachęcę do obejrzenia (albo zniechęcę ;p).

Na pierwszy ogień mam dla Was Histerię

zdjęcie ze strony www.filmweb.pl


Histeria - to komedia romantyczna. W zabawny sposób pokazuje historię wibratora. Sporo w niej momentów zabawnych i sala kinowa nieraz rżała :). To chyba dobrze skoro to komedia. W sumie jest to lekki i całkiem przyjemny film chociaż dość przewidywalny. Raczej scenarzysta nikogo tu nie zaskoczy. No, ale w sumie to chyba mu nawet o to nie chodziło. Bardzo fajnie zagrał Hugh Dancy. Nie znam tego aktora, ale chętnie go poznam :). Do tego bardzo fajny klimat wiktoriańskiej Anglii i piękne stroje - czyli to co lubię :). Podsumowując, jeśli chcecie miło spędzić czas i naprodukować trochę endorfinek ,to zachęcam do obejrzenia tej historii. Warto też zostać na napisach - można pooglądać różne cacka :) 

Kolejny film to belgijsko-francuski Artysta .

zdjęcie pochodzi ze strony www.filmweb.pl

Mówiąc szczerze po filmie nagrodzonym oskarem (i to nie jednym) spodziewałam się  trochę więcej. W sumie jedyne co mnie urzekło w tym filmie to muzyka, no i może to, że film jest niemy. Taka trochę nowość. W końcu w dzisiejszych czasach wszystko ma być 3D i dolby surround. Co do samej historii, hmm słabiutko. Facet, który daje radę tylko jak jest dobrze a jak jest źle to gorzej z nim niż z babą, która ma pmsa. Z drugiej strony kobieta, która moim zdaniem jest chorobliwie zakochana. Zamiast cieszyć się życiem i tym co ją spotyka, próbuje na własnych plecach targać tego słabeusza, którego pokochała.  Plusem jak dla mnie są stroje, fryzury, makijaże - ogólnie klimat lat 30 i stare Hollywoodland :). Gra aktorów natomiast średnia, chociaż w przypadku Berenice Bejo muszę stwierdzić, że zagrała bardzo ciekawie i wpisała się w konwencję niemego filmu, do tego całkiem przyjemnie się na nią patrzyło. 
Mimo wszystko uważam, że pójście na ten film do kina było stratą kasy.  Trzeba przyznać, że opinia Agnieszki Holland była bardzo trafna i trudno się z nią nie zgodzić. Gdyby nie te oskary można by stwierdzić, że nawet miłe do obejrzenia jak Histeria, ale do wybitnego kina to temu sporo brakuje.

Trzeci film jest z gatunku ciężkich więc jak masz doła to nie polecam go oglądać. A mówię o filmie Obca.

zdjęcie pochodzi ze strony www.filmweb.pl

Obca opowiada historię Umay, która ucieka ze Stambułu do Niemiec. Ucieka przed mężem, który maltretuje ją i syna, do rodzinnego domu. W swej naiwności myśli, że jej muzułmańska rodzina będzie zadowolona z takiego obrotu sprawy, a przynajmniej go zaakceptuje. Niestety tak nie jest. Dla rodziny ucieczka Umay, a później dodatkowo niechęć oddania ojcu syna, to ujma na honorze. A honor dla nich jest bardzo ważny. Ważniejszy niż pierworodna córka.  Gdyby Umay chciała to zrozumieć może historia potoczyłaby się inaczej. Ona jednak z uporem maniaka pcha palce między drzwi z nadzieją, że może jednak nie zaboli. Niestety to nie historia z happy endem.  Jeśliby tylko Umay potrafiłaby odciąć się od rodziny i żyć własnym życiem, nie zmusiła by ich do tak dramatycznej decyzji, jak honorowe zabójstwo. Traci to, co było dla niej najważniejsze, sprowadzając nieszczęście nie tylko na siebie, ale też na swoich najbliższych. Strasznie denerwowała mnie ta jej głupota i niezrozumienie postawy własnej rodziny. Wręcz miałam ochotę powiedzieć w kinie "głupia co robisz???". Trudno mi zatem ocenić ten film. Bo z jednej strony jest on całkiem niezły a z drugiej strony strasznie mnie irytował. Tak bardzo, że aż miałam ochotę wyjść z kina. Zatem musicie obejrzeć same. Tylko ostrzegam - to jest dołujący film.

Następne na co się wybieram to Wstyd, Kobieta w czerni i Jhon Carter. A Wy co polecacie?



wtorek, 13 marca 2012

Lilou vol 2

Z przyczyn ode mnie niezależnych musiałam postarać się o nowy sznureczek do mojego puzzla - tym razem zielony i z zapięciem w kształcie serduszka.

A ponieważ puzzel czuł się samotny dobrałam mu klucz wiolinowy :)

sobota, 10 marca 2012

Zakupowo Inglotowo

Bez rozpisywania  pokażę Wam co mi ostatnio wpadło w łapki i nie chciało z nich wypaść. A wszystko za sprawą Inglota.







Jeśli chodzi o cienie to mogę powiedzieć, że na bazie są nie do zdarcia (gwoli ścisłości wyjaśniam, że ja zawsze stosuję bazę). Świetna pigmentacja, piękne kolory i przystępna cena. Ja Inglota bardzo lubię i gorąco polecam.

A co do lakieru - konieczne są dwie warstwy do pełnego krycia. Przy jednej są prześwity. Na zdjęciu zaś, uwierzcie lub nie, 5 dniowy lakier. Co prawda z topem, ale i tak jestem pod wrażeniem.

niedziela, 4 marca 2012

TAG - 5 kosmetycznych rzeczy, których wcalę nie chce mieć

TAG przywędrował do mnie od Reni z bloga Szminką po lustrze, z którego można dowiedzieć się bardzo dużo na temat kosmetyków naturalnych. Gorąco Was zapraszam, Renia na pewno Was ugości :)

Reniu bardzo dziękuję za otagowanie.


Zasady:

1) Napisz kto cię otagował (zrobione) i zamieść zasady TAGa (niniejszym to czynię)
2) Zamieść baner TAGa (zrobione) i wymień 5 rzeczy z działu kosmetyki (akcesoria, pielęgnacja, przechowywanie, kosmetyki kolorowe, higienia), które Twoim zdaniem są całkowicie zbędne bo:
- mają tańsze odpowiedniki
- są przereklamowane
- amatorkom są niepotrzebne
- bo to sposób na niepotrzebne wydatki 

i krótko wyjaśnij swój wybór.
Zaproś do zabawy 5 lub więcej blogerek.

No to zaczynamy:

1. Drogie tusze do rzęs.

Nie wierzę w ich super hiper właściwości i możliwość stworzenia firanki niczym sztuczne rzęsy. Moim zdaniem tańsze tusze też są dobre - wiadomo nie wszystkie. Nie mniej jednak ładne rzęsy w wielu przypadkach to odpowiednia technika malowania a  nie tusz. Dlatego drogie tusze mnie zdecydowanie nie ruszają.

2. Wszelkiej maści balsamy brązujące


Może jestem dziwna, ale lubię swoją białą (dla niektórych trupią) skórę. Kiedyś mając już dosyć słuchania komentarzy "mogłabyś się opalić", "wyglądasz na chorą" skusiłam się na takie cudo. I co? I nigdy więcej. Po pierwsze takie balsamy śmierdzą, często brudzą rzeczy. Trzeba na prawdę się mocno napracować, żeby nie porobić sobie plam. Skóra bardzo często zamiast muśniętą słońcem przypomina kolorem sok marchewkowy.  Schodzi to to nierównomiernie sprawiając, że skóra wygląda na niedomytą. Może to moja wina, brak umiejętności i nie wiadomo co jeszcze, ale nie mam ochoty już więcej testować czegoś takiego na sobie.

3. Cienie Diora

Bez bicia przyznam się, że owych cieni w swojej kolekcji nie posiadam. Jednak wynika to z faktu, że jak na cienie diora to po pomacaniu testera powinnam wręcz piać z zachwytu a tu nic. Pigmentacja kiepska, trwałość tak samo. Ponieważ mam co robić z pieniędzmi nigdy się nie zdecydowałam na zakup takiego bubla. Wiem, ze cienie te mają wiele fanek - ja jednak do nich nie należę. Zdecydowanie lepsze jakościowo i tańsze są cienie naszego rodzimego Inglota.


4. Meteoryty




Kiedyś uległam manii na te słynne kuleczki. I tak szybko jak wpadły w moje ręce tak szybko się ich pozbyłam. Smrodek rodem z szafy babci, mizerny efekt i pytanie o co to wielkie halo? Zwykły puder firmy E.L.F za 3$ robił dokładnie to samo. Przeszła mi ochota na kuleczki. I dobrze - mój portfel się ucieszył.

5. Baza pod makijaż


Bazy pod makijaż chociaż są bardzo fajnym kosmetykiem to jednak zdecydowanie na wielkie wyjścia. Na co dzień kompletnie nie przydatne.

Do zabawy zapraszam: