Zapewne większość z Was zna siostry Sam i Nic czyli Pixiwoo, jeśli nie, zapraszam na ich kanał na YT - klik
Osobiście jestem ich wielką fanką, zatem nie mogłam nie nabyć pędzli, które stworzyła Sam.
Ponieważ, jak zwykle Polska jest upośledzona pod względem nowinek kosmetycznych, zmuszona byłam zaangażować w moje zakupy koleżankę zza wielkiej wody. Na szczęście zgodziła się i w ten oto sposób stałam się posiadaczką owych pędzli (nie zważając na to, że mało ich nie mam, ale wiadomo pędzli nigdy nie za wiele). Dość już tego przydługiego wstępu, czas na konkrety.
Shading brush |
Pierwsze na co muszę zwrócić uwagę to fakt, że pędzle są po prostu śliczne ;) Kolory skuwek oznaczają przydatność pędzla i tak - fioletowe to pędzle do makijażu oka, różowe mają pomóc nam wykończyć makijaż, a złote (których nie kupiłam) mają być podstawą do wykonania całego makijażu twarzy. Ja zdecydowałam się na dooczny starter set składający się z : delux crease brush, accent brush, base shadow brush, pixel-point eyliner brush i brow brush. Do tego dokupiłam shading brush (na zdjęciu powyżej) oraz blush brush i stippling brush.
Jak już wspomniałam pędzle są śliczne, bardzo dobrze wykonane, na razie żaden nie zgubił włosów. Włosie syntetyczne bardzo miękkie, chociaż w przypadku stippling brush i deluxe creas brush dość zbite przez co wydają się twarde. Trzonki pędzli są krótkie i ogumowane dzięki czemu nie wyślizgują się z dłoni. Dla mnie ich wielkość jest idealna, za długie były by niewygodne (jak np. pędzle maestro, które jak dla mnie są zdecydowanie za długie i często walę nimi po lusterku).
Stippling brush nadaje się świetnie do podkładów, chociaż przy użyciu sprawia wrażenie, że jest ciut twardy - w tym względzie flat top z EDM wydaje się być bezkonkurencyjny. Natomiast blush brush jest zdecydowanie za miękki jak na pędzel do różu. Moim zdaniem to bardziej pędzel do pudru. Ewentualnie można by go użyć do mocno napigmentowanych róży, da wtedy bardzo naturalny efekt (co może wcale nie być takie złe, bo pozwoli dać odpowiedni efekt przy zdecydowanie mniejszej ilości kosmetyków, a wiadomo less is more).
Jeśli zaś chodzi o pędzle dooczne to deluxe creas brush wykorzystuję tak samo jak siostra Sam Nic - pod oczy do korektora. Na moje powieki jest ona zdecydowanie za duża i za sztywna abym mogła ją wykorzystać w załamaniu - ale do korektora jak najbardziej. Pixel-point eyliner to pędzel na którego nie mam pomysłu, nie odpowiada mi do niczego. Jeszcze nie wiem jak go wykorzystać, ale do kresek wolę zdecydowanie dwustronny pędzel z H&M, o którym kiedyś na swoim blogu wspominała Brunetka.
Brow brush - świetnie sprawdza się do tego do czego został zaprojektowany czyli do brwi, dając bardzo naturalny efekt. Zdecydowanie nie nadaje się do robienia kresek, jest zwyczajnie za miękki.
Pozostałe tj. shading, accent i base shadow brush sprawdzają się wyśmienicie, ale nie można powiedzieć o nich wow - ot, porządne pędzle.
Poniżej więcej zdjęć
I małe porównanie
MAC 217, Zoeva 227, Maestro 497, realTechniques base shadow brush, Inglot 6SS |
Zoeva 122, realTechniques Stippling brush , ELF Stiple brush, EDM flat top |
Sephora 40, Coastal Scents, Hakuro H53, Maestro 150 r.20, realTechniques Blush brush. |