Niestety szybko nadzieja zamieniła się w rozczarowanie i już Wam piszę dlaczego.
Pierwsze co rzuca się w oczy to nawa "Clay Mask", racja jest to prawdziwy klej :-P. Ciężko to to nałożyć bo klei się do wszystkiego, a zwłaszcza do palca, rzekłabym nawet, że palec mam bardziej obklejony niż nos. Trzeba uważać jaką ilość nakładamy, bo jeśli damy jej za mało to będzie ją ciężko oderwać (a przecież właśnie to odrywanie jest najważniejsze), a jeśli damy za dużo to nie wyschnie i oderwać też się nie da bo będzie się ciągła jak guma. Kiedy już nam się uda określić jaka ilość jest tą ilością odpowiednią nakładamy i czekamy kilka minut aż wyschnie. Następnie należy ją zerwać dość energicznym ruchem. Bałam się, że będzie bolało, ale nie.
Nie boli pewnie dlatego, że nie wyciąga z porów tego co powinna wyciągnąć. Gdybym Wam pokazała zdjecie przed i po nie byloby różnicy (ale wolę Wam tych niesmacznych widokow oszczędzić). Nie wiem co robię nie tak, czy moje pory są jakieś niekomaptybilne czy co, ale ta maska wg mnie nie robi nic. O wiele lepiej sprawdziła się mieszanka mleka i żelatyny, którą podpatrzyłam w filmiku u AgaBil.
Moim zdaniem jest to kosmetyczny bubel, nie polecam.
U mnie również nie wyciągnęła nic- próbowałam na milion sposobów i oddałam resztę koleżance ;)
OdpowiedzUsuńUuuu a z takiego daleka leciała... Ja tez wałczę z zaskórnikami ;/ na nosie grrr.... Co je usunę, zaraz znowu są!
OdpowiedzUsuńTo już któraś z rzędu niepochlebna recenzja tej maski!
OdpowiedzUsuńCharmain, Wena, Zzielona - myślałam, że tylko ja jestem jakaś taka dziwna i nie uważam tej maski za jakieś wow - a tu się okazauje jednak, że nie tylko. Jak znajdziecie jakieś skuteczny sposób na to cholerstwo dajcie znać :)
OdpowiedzUsuńKto takie badziewie produkuje :\
OdpowiedzUsuńCat Girl The Face Shop ;p
OdpowiedzUsuń