poniedziałek, 3 października 2011

Inglot - chusteczki do demakijażu

Jak w temacie, przedstawiam chusteczki do demakijażu firmy Inglot.


Kupiłam je w promocji za całe 7 zł, (z tego co wiem zawsze przy zakupie jakiś produktów inglota można dobrać te chusteczki za 7 zł) i muszę przyznać, że są całkiem niezłe.

Opakowanie - standardowe jak dla chusteczek tego rodzaju. Minus za kolor bo się brudzi - co widać na zdjęciać. Nie jest to jednak ogromny minus, przynajmniej dla mnie.

Ilość - 25 sztuk - trochę mało , wolałabym 50, no ale powiedzmy, że nie jest źle.

Jak sobie radzą - całkiem nieźle. Spokojnie można nimi zmyć twarz i cienie do oczu. Z tuszem już sobie nie radzą i tu musi wkroczyć wacik z czymś do demakijażu.  Używam ich też do poprawek podczas wykonywania makijażu. 
Plusem jest brak alkoholu i fakt, że nie podrażaniają. W przeciwieństwie do chusteczek MACa, które robią mi pięknego buraka na twarzy i szczypią.

Zapach - kojarzy mi się z chusteczkami do pielęgnacji niemowląt, a ponieważ lubię ten zapach to jest ok.

Zatem jeśli kupujecie kosmetyki Inglota proponuję przetestować te chusteczki gdyż jest to przyzwoity produkt w przyzwoitej cenie.

Skład dla zainteresowanych

2 komentarze:

  1. Ja ostatnimi czasy używam do demakijazu chusteczek dla niemowlat, z biedronki za 5zł 60 sztuk i sa świetne , a tusz do rzęs zmywaja bez problemu

    OdpowiedzUsuń
  2. To muszę spróbować - bo te z rossmana sobie też nie radzą z tuszem.

    OdpowiedzUsuń