wtorek, 13 września 2011

Beauty Friends ...

czyli koreańskie maski ala Hannibal Lecter :-)

Przy jakiś zakupach z ebaya dostałam jedną czy dwie gratis i przypadły mi na tyle do gustu, że postanowiłam zamówić wszystkie.
Kilku brakuje bo już wykorzystałam

W skład zestawu wchodzą: ziemniak, zielona herbata, cytryna, mleczko pszczele, witaminy, granat, aroma (zapach), aloes, ogórek, koenzym Q10, kolagen, algi, zioła, czerwony żeń-szeń, perła, maliny, fasola mung, owies, arbutyna, pomidor i kiwi. 
Co to jest?
Jak nazwa wskazuje sheet mask - czyli bawełniana maska, którą nakładamy na twarz. Należy uważać przy otwieraniu opakowania bo maska jest dość mocno nasączona i potrafi nabrudzić przy braku ostrożności. Co widać nawet na zdjęciu poniżej.


Maska jest dość sporych rozmiarów w związku z czym trochę niewygodnie się nakłada  bo trzeba ją odpowiednio pozaginać. Nie wiem jak Azjatki, które mają przecież drobne twarze, sobie z tym radzą. Trochę mnie to denerwuje, ale nie na tyle by ich nie używać.


Generalnie pomimo tego, że mają wpisane różne właściwości na opakowaniu,  moim zdaniem wszystkie robią to samo, czyli:

- nawilżają
- wygładzają skórę
- rozświetlają
- łagodzą zaczerwienienia

Jednym słowem twarz jest po nich przyjemna w dotyku i w moim przekonaniu szczęśliwa (ależ to brzmi ;-P). Całkiem fajna rzecz, jednakże ta mnogość rodzajów to w moim odczuciu tylko taki chwyt marketingowy. Zaletą jest też cena bo za 9,68$ można na ebayu kupić aż 15 masek, co jest całkiem przystępną ceną.
Jedyny minus jaki znalazłam to zapach, ale dotyczy to tylko wersji ziemniaczanej - ona na prawdę pachnie ziemniakami. A nie jest to zapach, który chciałabym czuć. Pozostałe pachną dość przyjemnie chociaż nie wiem czym.

Maskę mogę porównać do podobnego produktu z oriflame (Royal Velvet), która miała intensywnie rewitalizować a robiła dokładnie nic. O przepraszam, robiła coś - śmierdziała alkoholem. W porównaniu do tego bubla Beauty Friends to zupełnie inna liga.

Moim zdaniem warte wypróbowania.

5 komentarzy:

  1. Działanie rozjaśniające zapewnia arbutyna w składzie:-)Bardzo lubię takie maski w formie płatów,zazwyczaj mają skuteczniejsze działanie niz np.maski kremowe:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem ciekawe maseczki :) mogłabym spróbować, tyle, że ja zazwyczaj stawiam na oczyszczanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Violl dorzuć kiedyś do zakupów z ebaya :)

    Basiu - też mam takie wrażenie - chociaż wydawałaby się, że powinno być odwrotnie. Arbutynę znam i lubię :) właśnie za właściwości rozjaśniające.

    Wena - ale możesz na zmianę raz oczyszczanie raz takie cudeńko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wygląda dość ciekawie.. i przerażająco :)

    OdpowiedzUsuń